czwartek, 4 czerwca 2015

Pan Wrzechświata #3

Rano znów słyszę dźwięk fortepianu. Mój budzik. W pracy chodzę z głową z chmurach. Nie umiem na niczym się skupić jestem bardzo rozkojarzona. Kiedy niosę poranną kawę mojemu szefowi on zatrzymuję mnie od razu.
-Clarisso!-woła kiedy mam wychodzić. Pewnie teraz nieźle oberwę za to, że nie skupiam się na pracy.
-Tak panie Known?-pytam grzecznie, chcąc sprawić wrażenie bardzo skoncentrowanej i poważnej.
-Mam złą wiadomość. Chociaż dla pani to może dobra wiadomość. Moja partnerka biznesowa się rozchorowała, a miała jechać ze mną na spotkanie do pewnej firmy. Potrzebowałem kobiecego punktu myślenia bo trafi to do gazet. Pomyślałem, że skoro ona nie może ze mną jechać czy pani wybrała się ze mną? Może podszkoliła by się pani i kiedyś jakiś awans.-otwieram szeroko oczy. To wielka szansa na awans, na większe zarobki! Tak muszę przyjąć tą propozycje.
-Napewno chce pan zabrać mnie? Jeśli tak to z przyjemnością panu potowarzyszę na tym spotkaniu, ale chce zaznaczyć, że nie mam zielonego pojęcia o spotkaniach biznesowych.-odpowiadam pełna entuzjazmu.
-Tu nie potrzebne doświadczenie w spotkaniach. Będzie to temat o działalności pewnego młodego biznesmena na rzecz dzieci z Afryki. Kobiety zazwyczaj są tym bardzo zainteresowane dlatego potrzebuję kobiety do tego spotkania. Czy jest to opłacalny artykuł i czy warto to rozpowrzechniać.-w głowie z tej wypowiedzi zostało mi tylko "młodego biznesmena na rzech dzieci z Afryki". Nie to nie może być On. To byłoby niedorzeczne. Zapominając o całym świecie pan Known zaraz sprowadza mnie z powrotem na ziemie.
-Clarisso? Wszystko w porządku?-pyta.
-Tak, tak. Przepraszam zamyśliłam się. Oczywiście pojadę z panem, a kiedy odbędzie się to spotkanie i jeśli można wiedzieć o jakiego młodego biznesmena chodzi?-pytam i modle się aby to nie chodziło o Josha.
-Dziś chodzi pani bardzo rokojarzona coś się stało? Wszystko u pani w porządku? Co do spotkania odbędzie się za dwa dni więc proszę być na godzinę dziewiątą rano w biurze. Ten młody pan to Josh Prein i jedziemy do jego firmy.-w tym momencie nogi zrobiły mi się jak z waty. Znów się z nim zobaczyć? Dyskutować o jego działalności? Wypowiadać więcej niż jedno zdanie? Nie wiem czy podołam, ale zawsze stawiam sobie poprzeczki, które potem muszę przeskakiwać. Mam nadzieję, że mój szef nie domyśli się, że będę spięta, a, że Josh nie będzie mnie onieśmielał.
-Przepraszam to przez wczorajsze wręczanie dyplomów. Mama przyjechała i bardzo się za nią stęskniłam i po prostu nie umiem się skupić na pracy, ale dziękuje za troskę. Oczywiście za dwa dni się stawie na dziewiątą.-odpowiadam i wychodzę z biura pana Known. Mój szef to troskliwy człowiek. Widziałam go kiedyś z żoną. To taki poważny i elegancki człowiek biznesu, ale ma bardzo dobre serce. Pracowników traktuje bardzo dobrze. Dla każdego jest miły i o każdego się troszczy i martwi jakbyśmy byli jedną rodziną. Myśl, że mogłabym go zawieść przez moje zachowanie przy Joshu przeszywa mnie dreszcz. Załamałby się. Chce mi dać awans, a ja mu przyniose wstyd. Czy to napewno dobry pomysł abym to ja jechała na to spotkanie? Reszte popołudnia przesiadziałam w domu i zamartwiałam się. Kiedy wieczorem Melanie wróciła do domu. Od razu zauważyła, że jestem przygnębiona. Kocham ją za to, że się tak martwi i troszczy o mnie, ale czasami zachowuję się jak moja mama. Chciałaby wszystko wiedzieć i chciałaby mieć zawsze racje. Siada koło mnie bierze mnie za ręke i mówi swoim ciepłym, słodkim głosem.
-Co się dzieje? Opowiadaj.-mówi. Nie mam wyboru muszę jej powiedzieć. Nikt inny bo tego nie zrozumiał.
-Za dwa dni musze jechać na spotkanie biznesowe z moim szefem do Josha Preina i nie wiem czy podołam temu zadaniu.-odpowiadam. Melanie otwiera szeroko oczy i siedzi zdziwiona, ale zaraz potem szybko odpowiada.
-To fantastycznie! Nie uważasz, że to jakiś znak? Znów los skazuje cie na towarzystwo tego przystojniaka. To okazja żeby wypowiedzieć więcej niż jedno zdanie, Clarisso. Nie zamartiwaj się. Jeśli chodzi o pracę jesteś genialna i podołasz temu zadaniu nawet jeśli na przeszkodzie stoi przystojny miliarder.-nie wiem czy Melanie zdaje sobie sprawę, ale pogłebiła mnie w moich wątpliwościach. Nie chcę sprawić jej przkrości dlatego uśmiecham się i okłamuje.
-Chyba masz rację. Zawsze znajdziesz pocieszenie. Jak minął ci dzień?-zmieniam temat.
-Och! Fantastycznie. Poznałam świetnego faceta! Przyszedł do biura chciał widzieć się z szefową, ale zagadaliśmy się i zamienił z szefową może z trzy zdania. Dał mi swój numer i jutro się spotykamy!-opowiada Melanie. Tak to typowe dla niej. Miała już tylu facetów, ale zawsze trafia źle, a potem załamuje się i płacze przez tydzień. Oby ten chłopak nie potraktował jej tak. Przez chwilę rozmawiamy na jego temat, a potem nawet nie wiem jak, kiedy budze się na swoim łóżku przy cudownej melodii fortepianu. Kolejny dzień minął bardzo podobnie wyczekując dzisiaj. Boję się i to cholernie, ale wierze, że dam radę. Nie znam go więc nie może tak na mnie działać i onieśmielać. Patrze na budzik, ósma rano. Godzina?! Co ja robiłam w nocy? Wstaje z łóżka i potykam się o leżącą na podłodze butelke wina. No tak musiałam napić się z Melanie. Szybko biegne do łazienki. Ogarniam moje włosy. Zostawiam je rozpuszczone. Na ramiona opadają moje lekko falowane włosy. Ubieram błękitną sukienkę i białe nie za wysokie szpilki. W końcu to spotkanie biznesowe. O dziewiątej jestem już w biurze pana Knowna.
-Wyglądasz idealnie jak na spotkanie, Clarisso. Oby pan Josh poświęcił nam swój czas na rozmowę, a nie na napawanie się tobą.-śmieje się pan Known, a mi do śmiechu nie jest, ale udaje uśmiechniętą i rozbawioną tym żartem. Do biura pana Preina dojeżdżamy w dwadzieścia minut. Dla mnie to za mało na oswojenie się z tą myślą, ale chyba jeszcze buzuje we mnie wczorajszy alkohol i jestem bardziej pewna siebie. Mogłam w drodzę do pracy też się napić czegoś. Chociaż nie bo pan Known by zauważyłby. Zaczynam się śmiać sama do siebie z tego co zaczynam myśleć. Pan Known patrzy na mnie zdziwiony, a ja od razu uspokajam się. Wysiadam i staję przed wysokim na przynajmniej pięćdziesiąt pięter budynku. Szklane okna, a w nich przenikający ludzie. Tuż nad drzwiami obrotowymi wielki napis "Prein Ind." no tak to już tu. Czas stawić czoło swojej przeszkodzie i zyskać awans. Pan Known podchodzi do sekretarki i przedstawia siebie i mnie. Piękna, wysoka, chuda brunetka wstaje od biurka i prowadzi nas w stronę windy.
-Pięćdziesiąte piętro proszę pana. Pan Prein już na państwa czeka.-mówi swoim delikatnym głosem młoda dziewczyna. Kiedy jedziemy zastanawiam się jak Josh zareaguje na mnie. Czy w ogóle mnie pozna. O nie, a co jeśli nie? W sumie nie mogę dalej się zastanawiać bo winda zatrzymała się i drzwi rozsuneły się. Wchodzę do białego holu, a przede mną kolejna dziewczyna tym razem blondynka wita nas swoim szerokim uśmiechem.
-Dzień dobry, państwo do pana Preina tak?-pyta.
-Tak proszę pani.-odpowiada mój szef. Młoda, miła dziewczyna prowadzi nas w stronę drzwi do mojego koszmaru. Otwiera je, a ja wraz z moim szefem wchodzimy do wielkiego pokoju jakim jest gabinet Josha. On od razu wstaje z krzesła i lekko zdziwiony podchodzi do mnie i do pana Knowna, który od razu wyjaśnia kim jestem.
-Witam, ja jestem Pier Known, a to moja asystentka Clarissa Katshine. Byliśmy umówieni na spotkanie biznesowe na dziewiątą trzydzieści.-mówi tym swoim poważnym, ale sympatycznym głosem Pier.
-Oczywiście. Miło mi poznać panie Pier, pani Clarisso cóż znowu się widzimy.-ściska dłoń mojego szefa, a potem moją i lekko ją przytrzymuje. Specjalnie. Chce mnie onieśmielić, ale ja muszę zachować powagę nie dać się. Uśmiecham się lekko i pierwszy raz pewna siebie podnoszę na niego wzrok. Znów jego zielone, duże oczy patrzą na mnie, a ja na nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz